Tak nazywa się „impreza” organizowana przez władcę miasta Panem podzielonego na 12 dystryktów. Każdego roku losowane są po dwie osoby z poszczególnych dzielnic: dziewczyna i chłopak w przedziale wiekowym od 12 do 18 roku życia. Z dystryktu 12, jednego z najbiedniejszych w państwie Panem, zostaje wylosowany chłopak Peeta oraz dziewczyna Katniss, która zgłosiła się na trybuta („ochotnika”) w zamian za wylosowaną młodszą siostrę.
Kolejna amerykańska produkcja nakręcona dla mniej wymagających widzów. Nie znajdziecie tutaj porywającej akcji, wciągająca fabuła to też nie ten film. Obraz współczesnej młodzieży zza oceanu został przedstawiony w prosty nie zmuszający do refleksji sposób.
Emma Stone wciela się w rolę Olive - zwyczajnej licealistki, która staje się ofiarą własnej plotki zyskując tym samym sławę wśród rówieśników. Fikcyjna utrata dziewictwa wynosi ją na sam szczyt szkolnych języków. Wiadomość bardzo szybko się rozchodzi docierając nawet do uszu szanownego grona pedagogicznego.
Jedną z rzeczy która powoduje, iż mam nieodpartą ochotę obejrzenia jakiegoś filmu, przeczytania jakiejś książki są pojawiające się na ich temat skrajne opinie. Zawsze się wtedy zastanawiam co takiego w nich jest, że określamy takie dzieło jako czarne bądź białe. Nigdy w szarych barwach. Zaraz po premierze w Stanach Zjednoczonych najnowszego filmu Petera Jacksona „ Nostalgia anioła” pojawiło się właśnie tak wiele rozbieżnych recenzji. I tu nie chodzi o to, że komuś ta produkcja po prostu nie przypadła do gustu. Mówiąc kolokwialnie została zmieszana z błotem albo okrzyknięta jednym z najlepszych obrazów 2009 roku!
Przekornie postaram się nie wstawić za żadną ze stron i pobalansować w szarościach.
Nareszcie inteligentna komedia z Hollywood. Takie rodzynki cieszą mnie ogromnie, bo gdy już tracę wszelką nadzieję i szacunek dla kina amerykańskiego to pojawią się światełko w tunelu i ratuje na pewien czas kinematografię zza oceanu. Bo chyba wszyscy mamy dość płytkich żartów, które nawet już nie śmieszą tylko zwyczajnie irytują i odstraszają. Ten tytuł przedarł się przez ogólnie panujące schematy, dostajemy coś ciekawego.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na Kevina Costnera, który powraca na ekrany kin. Trzeba przyznać facetowi, że ostatnio się nie przemęcza. Ostatnio zagrał w "Mr. Brooks" z 2007 ,a wcześniej "The Torilla Curtain" w 2006 roku.