Drzewo życia

Rok produkcji : 2011
04.07.2011
przez Błażej Kopera
ocena
2.54
Drzewo życia

Do kina wybieram się stosunkowo rzadko. Stosunkowo, gdyż nie odpowiada mi stosunek jakości do ceny weń oferowany. Nie lubię bowiem przepłacać za oglądanie filmu, będąc otoczonym przez ludzi konsumujących popcorn i colę, czyniąc przy tym hałas większy niż salowe nagłośnienie. Raz na jakiś czas pojawia się jednak film, na który czekam z niecierpliwością od chwili pierwszych zwiastunów i informacji prasowych. Do powyższych należało między innymi "Drzewo Życia" znanego, mimo iż nieposiadającego dużego dorobku szpulowego, reżysera Terrenca Malicka.

Po bardzo udanych Niebiańskich Dniach z młodziutkim jeszcze Richardem Gear'em i rewelacyjnej ekranizacji książki Jamesa Jonesa – "Cienka Czerwona Linia", spodziewałem się niemalże arcydzieła. Dodatkowy atut miała stanowić główna rola Brada Pitta, a całości przedsmaku dopełnił kapitalny, przepiękny zwiastun, jeden z najlepszych jakie przyszło mi ostatnimi czasy widzieć. Nic więc dziwnego, że tym razem postanowiłem nie czekać zbyt długo i śmiało ruszyłem do kina by delektować się dziełem skazanym na sukces.

Choć degustatorzy z Cannes nagrodzili "Drzewo Życia" Złotą Palmą, w moim przypadku, po przydługiej uczcie pozostał tylko gorzki posmak... Po wcześniejszych filmach Malicka spodziewałem się głębokiego i przemyślanego portretu psychologicznego bohaterów, tymczasem zaserwowano mi danie ciągnące się w nieskończoność niczym spaghetti posypane parmezanem pustych frazesów, kojarzących się z dawnymi reklamami sieci komórkowej Era. 

Brad Pitt zagrał dobrze, jednak zupełnie nie pasował mi do postaci, w którą przyszło mu się wcielić. Sean Penn na ekranie pojawił się może na 15-20 min, a reżyser nie dał mu żadnego pola do popisu, sprowadzając jego aktorstwo do drugoplanowej roli. Pozytywnie zaskoczyła zaś piękna Jessica Chastain, która w końcu będzie miała szansę się wybić, "Drzewo Życia" jest bowiem pierwszym głośnym filmem (nie licząc "Jolene"), w którym zagrała. Doskonale zagrał również młodzik Hunter McCracken, będący w moim odczuciu osią napędową całego filmu.

Na największą uwagę i najliczniejsze pochwały zasługuje jednakże odpowiadający za zdjęcia Emmanuel Lubezki. To właśnie on przyczynił się do tego, że zwiastun "Drzewa Życia" wyglądał tak apetycznie. Ujęcia są rewelacyjne, kamera podąża za aktorami, delikatnie buja na boki by nagle wzbić się w niebo i po chwili pikować w dół. Praktycznie każda stop klatka stanowi idealne ujęcie, którego nie powstydziliby się najlepsi fotografowie. Obraz jest po prostu przepiękny i niewątpliwie bije na głowę ujęcia, które jeszcze niedawno zachwalałem po obejrzeniu "Mr. Nobody".

Jego dopełnienie stanowi zaś równie dobra ścieżka dźwiękowa Alexandrea Desplate'a (muzyka m.in. do "Jak zostać królem", "Autora Widmo", czy "Julie i Julia"), która doczekała się już krążkowego wydania, ciesząc słuchaczy przez przeszło 60 minut filmu. Utwory idealnie komponują się z wizjami zaprezentowanymi na ekranie. Szkoda tylko, że na płycie OST nie znalazła się pełna ścieżka dźwiękowa, w skład której w rzeczywistości wchodzą jeszcze utwory klasyczne chociażby J. Brahmsa czy J.S. Bacha. No cóż, nie można mieć wszystkiego.

Skoro oprawa audio-wizualna tak cieszy, gdzie tkwi więc haczyk? Otóż w całej reszcie. Poza pięknym obrazem i dźwiękiem film nie wnosi praktycznie rzecz biorąc nic więcej. Opowiedziana historia jest prosta i niewzruszająca, wspomniane zaś wcześniej zdawkowe hasła w stylu: "kochaj", żyj zgodnie z zasadami", "ciesz się chwilą", bardzo psują efekt końcowy sztuki. Film stanowi klasyczny przykład przerostu formy nad treścią, a tego po T. Malicku bym się nie spodziewał. Pytanie o sens życia, istnienie Boga, usprawiedliwianie Go i oskarżanie przedstawione są w sposób absurdalnie niewysublimowany, nie wspominając już wizji niebiańskiej plaży, na której wszyscy kiedyś się spotkamy...

Obraz, powtórzę to raz jeszcze, niemiłosiernie się dłuży. Trwa 140 minut, jednak nie to jest najgorsze. Wszak "Cienka Czerwona Linia" trwała 170 minut a umiała przykuć widza do fotela. W tym przypadku było jednak inaczej. Po 40 minutach niedużą salę kinową zapełnioną raptem do połowy opuściło aż 10 osób. Przyczynkiem do tego był niewątpliwie trwający przeszło 20 minut obraz rozwoju wszechświata i jego ewolucji. Być może to posunięcie reżysera miało faktycznie na celu wyeliminować z sali kinowej (zgodnie z zasadami ewolucji) najsłabsze jednostki, które i tak nie poradziłyby sobie z kolejnymi ujęciami. Podobny obraz, z podobnym rezultatem zaserwował nam już przeszło 40 lat temu S.Kubrick w swej głośnej "2001: Odysei Kosmicznej".

Niestety, bez treści nie da się za długo patrzeć na najpiękniejszy nawet obraz. Co ciekawe, podobnego zdania jest chyba większość polskich kinomanów, którzy w przeciwieństwie do amerykańskiej widowni ocenili "Drzewo Życia" dużo słabiej. Ja zaś oceniam na wymuszone 6/10 – i to tylko dlatego, iż oprawa audio-wizualna w pełni zaspokoiła moje poczucie estetyki. Poczucie to u każdego jest niestety inne, a części brak go w ogóle, stąd liczyć trzeba się również z dużo gorszym odbiorem dzieła, szczególnie przez osoby nastawione na bardziej mainstreamową kategorię filmów.

reżyseria: Terrence Malick
czas: 139 min

Autor: Błażej Kopera

OCENA: 6/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.5



Komentarze do filmu:
Pasek komentarzy top

To dla kogo jest ten film skoro tan niska ocena?

Pasek komentarzy top

Uważam, że nie jest trudny do zrozumienia , to film , który zmusza do refleksji nad nicoscią jednostki we wszechswiecie. Cytaty z biblii powoduja zadume nad własnym życiem , jak bardzo jest ono ulotne i niestabilne. Ciekawa jest scena rozmowy ojca z synem i przyznania co jest dla niego sukcesem zyciowym syn , rodzina , która stworzył i umiejetność przeproszenia syna za zbyt ostre traktowanie. Napewno wzbudził we mnie dzieki cudownym zdjęciom chęć podążania z cierpliwościa za obrazem i muzyką. Aktorzy nie są tu az tak istotni jak przekaz wizualny i dzwiekowy.

Pasek komentarzy top

Najgorszy Film jaki w życiu widziałem,przesiedziałem 2 godz. nic nie zrozumiałem,nie wiem o czym to było i wogóle o co chodzi!! JEdno wielkie GÓWNO!!!!!!!!!!!!!!

Pasek komentarzy top

O, właśnie o tym mówi ostatnie zdanie.

Pasek komentarzy top

Tytuł powinien brzmieć "g**wno" jak to powiedział mój chłopak na seansie. Na sali albo śmiech albo dźwięk zamykających się drzwi bo ktoś był mądry i wyszedł wcześniej. Jeszcze nigdy w taki sposób nie nie wyrzuciłam moich pieniędzy w błoto- wielkie ogromne BAGNO!!!

Pasek komentarzy top

Och Blazej widocznie albo jestes mlody i niedoswiadczony albo bardzo skamienialy - ja z Zoną wyszlismy w identycznych nastrojach - podniecenie bol w klatce piersiowej oraz niesamowity niepokoj ktory ustal dopieroa po jakis 20-30 minutach - przyznam nie lubie sie tak czuc jednak filmu nie zaliczyl bym do NUNDYCH ?

Pasek komentarzy top

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.